A co, jeśli przytyjesz?
Myślę, że wiele osób może sobie zadawać takie pytanie. Rozumiem. Kto jak nie ja, może rozumieć je bardziej?
Mniej się ruszamy, dostępność do produktów spożywczych może być ograniczona, a przekąski bardziej nas przyciągają.
Dzisiaj nie będę pisać o odchudzaniu, bo jest to zupełnie inny temat. Skupię się natomiast na takiej sytuacji, że żyjesz sobie normalnie, mniej lub bardziej dbasz o dietę i aktywność fizyczną i coś Cię podkusiło, żeby stanąć na tym urządzeniu szatana i dietetyków… I co?
2 kilogramy więcej…
I teraz możemy rozpatrywać takie sytuacje:
- Kilogramów jest więcej , ale obwody stoją w miejscu.
- Kilogramów jest więcej i czujesz, że ledwo mieścisz się w jeansy.
Jeśli chodzi o pierwszą sytuację,
w moim odczuciu, absolutnie nie masz się czym przejmować (drugą sytuacją też się nie przejmuj, ale o tym później…) . Tzn. najprawdopodobniej to nie jest tkanka tłuszczowa. Albo jej przyrost jest mniejszy, niż to co zaobserwowałaś na wadze.
DLACZEGO WAŻYSZ WIĘCEJ?
Na wagę przekłada się wiele czynników. Możesz ważyć więcej z tego powodu, że zalega w Twoich jelitach więcej resztek pokarmowych, zjadłaś więcej soli w dniu poprzednim (a jak sól się gromadzi to i woda). Może zjadłaś więcej węglowodanów i Twoje ciało postanowiło wpakować je do glikogenu mięśniowego? (glikogen mięśniowy też ciągnie za sobą wodę). Albo po prostu zjadłaś wczoraj większe posiłki i układ pokarmowy musiał wytworzyć więcej soków trawiennych? One też ważą!
W drugiej sytuacji faktycznie możemy się spodziewać, że przytyłaś.
Chyba, że akurat wydarzyła się, któraś sytuacja, a tym, które wymieniłam powyżej plus masz wzdęcia. Wtedy i masa ciała i obwody będą większe. To też się zdarza!
Ale załóżmy, że jednak realnie przytyłaś.
No i co z tego? Czy w jakiś sposób zmieniło się Twoje życie? Czy czujesz się teraz „gorsza”? Czy przyjaciele zaczynają się od Ciebie odwracać z tego powodu?
Nie pozwól, żeby cyferki na tym urządzeniu decydowały o Twojej wartości. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet jeśli się przytyje z powodu ograniczonej aktywności fizycznej, to w momencie jej powrotu do naszego życia, masa ciała może zacząć spadać sama w sobie. W momencie odzyskiwania dawnej równowagi życiowej, kilogramy same spadają.
Poza tym, to nie jest tak, że przytycie, to najgorsze co może Cię spotkać, więc nie nadawaj temu takiej rangi. Myślę, że w tym momencie jesteś w stanie wymienić chociaż 10 rzeczy, które były by gorsze w skutkach. Ale też nie myśl o tych rzeczach zbyt intensywnie 😊 Po prostu chcę, żebyś zrozumiała mój punkt widzenia.
Co więcej, na przytycie mamy remedium.
Nie takie trudne, ale faktycznie wymagające od nas pracy i determinacji. Jednak, każdy może to zrobić bez względu na to co ma w lodówce i ile się rusza. Mówię o odchudzaniu oczywiście. Więc to nie jest tak, że jesteś pozbawiona możliwości. One są, tylko trzeba po nie sięgnąć.
I od razu napiszę: nie polecam rzucania się na detoksy i inne takie! Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Mówiąc o odchudzaniu mam na myśli racjonalne odchudzanie, zdrowe i bez surowych restrykcji. Takie podejście zdecydowanie przyniesie najlepsze rezultaty.
Absolutnie nie wierz w magię super działających diet odchudzających z reklam! Możesz sobie nimi tylko zaszkodzić.
Dlaczego? Bo to bubel. Po prostu. Nie ma jednaj skutecznej metody dla wszystkich, a takie „programy” są najczęściej przesyłaną dietą jedną dla wszystkich. Co więcej takie dietki mogą wpędzić Cię w niedobory pokarmowe i po prostu Ci zaszkodzą. Dzisiaj nie będę się dłużej w tym temacie rozpisywać, a mogłabym! Przyjdzie na to czas.
CO MOŻESZ ZROBIĆ JUŻ TERAZ?
1. Wprowadź regularną aktywność fizyczną jaka by nie była! Wszystko co wybierzesz będzie w porządku. Ja ostatnio odkryłam filmiki na YouTube z gier typu: „Dance Central” czy „Just Dance” i tańcowałam do tego jak szalona. Ale ostatnio, kupiłam sobie grę „Just Dance” na Nintendo Switcha, więc uwierzcie mi, że szaleństwa jest jeszcze więcej. Wsiąkam w to totalnie, a zdobywanie gwiazdek i zadań dodatkowo zwiększa motywację. Jeśli nie lubisz tańczyć, spoko, wybierz coś innego, ale coś wybierz! Nie zwalaj braku ruchu na koronawirusa, bo to tylko wymówka. Ja nawet w moim 30 metrowym mieszkaniu daję radę bez problemu pomachać rękami i nogą, więc i Ty dasz radę.
2. Chowaj ciasteczka, cukierki, czekoladki, żelki do szafek! Jeśli będą na widoku, częściej będziesz po nie sięgać. Najlepiej nie mieć ich w domu, żeby był potrzeby jakiś wysiłek (pójście do sklepu), jeśli będziesz chciała je zjeść. Jeśli przyjdzie Ci ochota na słodycze pomyśl: Czy chętnie zjadłabyś w tym momencie co innego, np. owoca? Jeśli tak, to najprawdopodobniej jesteś głodna. A jeśli nie, masz zachciankę. Często są one skutkiem nie jedzenia odpowiednio (i odpowiednio dużo) w ciągu dnia. Więcej o przekąskach masz tutaj [klik].
3. Dbaj o wartość posiłków. Głównie o to, żeby były pełnowartościowy (co to znaczy mówiłam na Facebooku tutaj [klik]; w skrócie musi mieć wszystkie makroskładniki: białko, tłuszcz i węglowodany (plus warzywa i owoce)) no i żeby miały odpowiednią jakość. Jakościowe produkty, to tak najogólniej mówiąc, bez składu, albo z krótkim składem. Ogólnie zauważyłam, że im niższa jakość posiłków u moich pacjentów, tym więcej przekąsek pojawia się w ciągu dnia.
4. Doceń to co masz! Myślę, że ten punkt nie wymaga tłumaczenia.
5. Śpij! Odpowiednia długość snu zdecydowanie sprzyja regulowaniu masy ciała i wpływa doskonale na odchudzanie. Śpij 7-9 godzin dziennie.
6. Przeczytaj i wdróż choć 1 punkt z mojej żywieniowej CHECKLISTY w czasach koronawirusa [klik].
7. Nie jedz syfów! Pisałam też o nich więcej w checkliście [klik].
Hej, wiesz, że jeśli teraz wdrożysz jakieś zdrowe nawyki, jakie by nie były, jest bardzo duża szansa, że zostaną z Tobą na dłużej?
Masz więcej czasu? Gotuj i planuj posiłki, poświęć ten czas na dospanie do tych 7 godzin, poćwicz! Jestem prawie pewna, że jak teraz to wypracujesz, będzie Ci łatwiej w przyszłości. A na dodatek może to bardzo dobrze dobić się na Twoim zdrowiu i sylwetce w przyszłości.
PODSUMOWANIE:
To nie jest tak, że z przytyciem nic nie możesz zrobić. A poza tym, nie jest to koniec świata i tragedia. To po prostu fakt. Od Ciebie zależy jak na to zareagujesz i co z tym zrobisz. Już teraz możesz zrobić dużo, pytanie tylko czy chcesz?
A tymczasem się żegnam i życzę urozmaiconego dietowania!- Kasia.
0 komentarzy